Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maniak Administrator
|
Wysłany:
Czw 20:19, 08 Lis 2007 |
|
|
Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 433 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Oczywiście Gdynia!!
|
Ocena ogólna: 9/10
Były wczesne godziny poranne. Przez lekko pofałdowany teren, porośnięty jedynie z rzadka kępkami drzew, przedzierały się z charakterystycznym chrzęstem gąsienic dwa T-34. Objechały dwa, dość płaskie wzgórza, wspięły się na kolejne i wjechały w niewielką kotlinkę. Sowieckie załogi pojazdów nie wiedziały jeszcze, że tuż przed nimi znajdują się wrogie siły. Żołnierze z pierwszego T-34 mieli się już nigdy tego nie dowiedzieć, podobnie jak nie dowiedzieli się, co ich właściwie trafiło. Wystrzelony przez niewidocznego jeszcze przeciwnika pocisk trafił precyzyjnie w kadłub czołgu i spowodował detonację amunicji. W widowiskowym błysku wyparowała pechowa załoga a eksplozja była na tyle silna, że wyrzuciła wieżyczkę pojazdu na wiele metrów w górę... Kierowca drugiego czołgu miał niezły refleks. Gąsienice zaczęły drapać grunt usiłując najpierw zatrzymać a potem oddalić pojazd z niebezpiecznego miejsca. Wieżyczka obróciła się w lewo i tej chwili dowódca dostrzegł specyficzny kształt niemieckiej Pantery wynurzający się zza osłony krzewów. Tym razem to Sowieci wystrzelili pierwsi, ale ich pocisk jedynie niegroźnie prześliznął się po specjalnie ukształtowanym pancerzu przeciwnika. Moment później ożyło działo Pantery i kolejny T-34 zamienił się w stos rozgrzanego, powyginanego metalu. Ku niebu biegły już dwie kolumny dymu...
Gry strategiczne umiejscowione w gorącym okresie Drugiej Wojny Światowej, to sól tego gatunku. Ba! Bez tych gier nie wyobrażam sobie w ogóle zabawy z komputerem i pewnie coś podobnego mogą powiedzieć także entuzjaści strzelanek czy symulatorów. Potencjał wielkiej wojny jest tak gigantyczny, że jeszcze przez długie lata będziemy raczeni produktami spod jej znaku. Czy to dobrze, czy też źle? To zależy... Jak to zwykle bywa, w natłoku produktów przeciętnych lub kiepskich, wyłowić można zaledwie kilka naprawdę wybitnych tytułów. Jednym z nich była bez wątpienia pierwsza część omawianej gry, czyli „Blitzkrieg”.
„Blitzkrieg” z siłą porównywalną do niemieckich dywizji pancernych wtargnął na komputery użytkowników i po prostu rządził na nich. Gra była naprawdę rewelacyjna, czego nie umniejszały nawet jej – wcale nie małe – wady. „Blitzkrieg” zluzował na stanowisku wymęczonego już i nieco przestarzałego „Sudden Strike 2” i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie sam musiał ustąpić konkurencji. Panowie z Nival nie zasłużyliby na naszą pamięć, gdyby nie zdecydowali się odświeżyć swojego pomysłu, wpompować do niego nowych atrakcji i z dodaną do nazwy cyfrą „2” rzucić go w ręce wygłodniałych wrażeń maniaków strategii. Jako jeden z tych maniaków, mam teraz przyjemność przyjrzeć się gotowemu produktowi i ocenić go. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji, pisanej na gorąco, zanim jeszcze ulotniła się z moich żył adrenalina i zanim moje uszy zapomniały o huku dział...
Nowy czołg ze starej fabryki.
Grając w „Blitzkrieg 2” nie mogłem oprzeć się porównywaniu go z pierwszą częścią. Już po godzinie grania lista zauważonych przeze mnie zmian była na tyle duża, że zacząłem się zastanawiać nad sensem takiego analizowania gry. Im dłużej gram, tym bardziej umacniam się w przekonaniu, że „B2” to tak naprawdę zupełnie nowy produkt, korzystający jedynie z garści starych rozwiązań. Nowości dotyczą praktycznie każdego aspektu gry. Przyjrzyjmy się temu po kolei.
Na początek zmiany dotyczące naszej... kariery. W „Blitzkrieg 2” stajemy się częścią większej maszyny wojskowej. Nie jesteśmy bogiem - mamy nad sobą wyższe dowództwo – w każdej części kampanii kieruje nami inny przełożony, oczywiście zgodnie z tym, jak to było w rzeczywistości. Od tego kim jest dowódca zależy nie tylko jego zdjęcie oglądane na początku rozdziału, ale także sposób w jaki będą funkcjonowały nasze siły. Jeśli dowodzi nami Rommel, to szybciej doświadczenie zdobywać będą jednostki pancerne, większy też nacisk będzie położony na ich wykorzystanie, Patton zaś zapewni bonus dla bombowców. Dla innych dowódców będą to inne rodzaje wojsk. Nie jest to dobierane losowo, ale przypisane w sztywny sposób i muszę przyznać, że ten pomysł bardzo mi przypadł do gustu. Poprzez takie rozkładanie akcentów, w większym stopniu możliwe stało się odtworzenie realiów historycznych.
Ale to jeszcze nic. Nie tylko my mamy nad sobą szefa. Także i my jesteśmy szefem! I to nie tak jak w innych strategiach – szefem dla poszczególnych jednostek wojskowych, ale dla własnych oficerów. Jest to bardzo zgrabnie urządzone i należy się za to prawdziwy podziw panom z Nival. Jak to wygląda? Po pierwsze – nasze siły podzielone są na poszczególne rodzaje wojsk. Może to być piechota szturmowa, lekkie czołgi, średnie czołgi, działa przeciwpancerne, myśliwce itd. Kończąc kolejne misje i zdobywając doświadczenie, otrzymujemy oficerów w stopniu podporuczników, których możemy przydzielić do poszczególnych „gałęzi”. W momencie kiedy oficer obejmuje dowodzenie nad jednostką, zaczyna zdobywać doświadczenie, które przekłada się na jego osobiste awanse, a z każdą kolejną rangą, dowodzone przez niego jednostki zyskują dodatkowe taktyki do wykorzystania... Oczywiście, z braku oficerów możemy poszczególnym jednostkom nie przydzielać nikogo, ale skutkuje to tym, że jednostki, mimo uczestnictwa w walkach, nie zdobywają doświadczenia. Jestem pewien, że dla wielu graczy rozwiązanie to będzie mocno kontrowersyjne, ja sam podszedłem do niego podejrzliwie, ale po spędzeniu kilku dób nad tą grą, straciłem wątpliwości. Dzięki temu pomysłowi, twórcy mogli zwiększyć dynamikę gry. Skoro doświadczenie, a co za tym idzie, umiejętności, nie są już związane z poszczególnymi jednostkami, a z oficerami, którzy nie są narażeni na śmierć, można sobie pozwolić na większą wymianę jednostek. Brzmi to okrutnie, ale prawda jest taka, że w toku wielu zażartych bitew nie sposób jest utrzymać przy życiu grupę swoich wybranych żołnierzy. A bitwy w „B2” to naprawdę nie jest zabawa w przedszkole!
Którędy na front?
Skoro już jesteśmy przy kampaniach, to jedna z podstawowych zmian w stosunku do „jedynki” dotyczy systemu tychże. Twórcy zebrali uprzednio potężne gromy za pomysł losowych misji, które zamiast świeżości wprowadzały odtwórczość – generowane przez komputer misje były sztampowe do granic możliwości a „wymyślane” mapy stanowiły w zasadzie wariacje kilku pomysłów. Nic dziwnego zatem, że tym razem mocniej się przyłożono do scenariuszy bitewnych. Podobnie jak to było w części pierwszej, w każdym etapie kampanii mamy do wyboru kilka zadań. Rdzeniem jest misja historyczna, którą musimy zrealizować aby przejść do kolejnego etapu. Obok niej jednak mamy jeszcze misje dodatkowe, na ogół łatwiejsze, których pewną liczbę musimy wykonać aby odblokowało się zadanie główne. Nawet po odblokowaniu misji historycznej możemy jednak wykonać dostępne zadania poboczne, choćby po to aby zdobyć doświadczenie. Jako że każda z tych misji jest zupełnie inna, nie sposób się znudzić.
Różnorodność misji jest urzekająca. Teoretycznie większość z nich układa się w pewne schematy, np. nocny rajd na zaplecze, zdobycie wybrzeża itd. ale żadne z zadań nie jest kopią poprzedniego. Jeden rajd będzie miał na celu zniszczenie uziemionych czołgów a w innym będziemy musieli zdobyć artylerię nadbrzeżną i zatopić torpedowce. W jeszcze innej misji pierwszy etap działań realizujemy w całości dzięki wykorzystaniu lotnictwa, a dopiero po oczyszczeniu terenu lądują nasze siły. Trzeba to podkreślić, że misji jest dużo (w sumie 68 podzielonych na 3 kampanie) i są wyjątkowo ciekawe. Powiem więcej – w tej grupie gier od czasów „Sudden Strike 2” nie spotkałem się z podobnym urozmaiceniem rozgrywki i to urozmaiceniem, które nie przypomina grania w rzutki na bungee, ale faktycznie ma ręce i nogi.
Jeszcze słowo na temat kampanii. Jak już wspomniałem, są trzy. O ile kampanie Niemiec i ZSRR rozgrywają się w Europie (niemiecka także w Afryce Północnej), to odświeżający jest epizod USA, który w znacznej części ma miejsce na Pacyfiku, a do Europy przenosimy się dopiero w schyłkowym etapie wojny, prosto w środek bitwy o Zagłębie Ruhry. Osobie nawet pobieżnie znającej historię wiadomo, że każdy teatr działań rządził się specyficznymi prawami i na szczęście autorom gry udało się to przedstawić na poziomie. O ile czepiać się można zbyt wielkiej ilości czołgów uczestniczących w bitwach na Pacyfiku, to ich ilość jest i tak znikoma wobec kampanii europejskich, pomijając fakt, że są to głównie lekkie i średnie maszyny. Pierwsze skrzypce odgrywa piechota i lotnictwo i – wierzcie mi na słowo – naprawdę to podczas gry wychodzi! W Europie natomiast piechota ustępuje innym siłom, przede wszystkim czołgom.
Co ciekawe, twórcy nie zdecydowali się wrzucić do gry kilku „żelaznych” misji, które spotykamy we wszystkich grach tego rodzaju. I tak w kampanii USA nie uświadczymy lądowania w Normandii czy też ofensywy w Ardenach, w zamian za to eksploatacji poddano mniej obcykane kampanie, jak choćby wspomniana już bitwa o Zagłębie Ruhry. Aby wilk był syty i owca cała, w grze znajduje się jednak kilka „kultowych” potyczek, więc tak czy siak – zadowoleni powinni być wszyscy...
Słowo należy się konstrukcji misji. Bardzo często zdarza się, że przeciwnik rzuca przeciwko nam takie siły, że zaczynamy rozważać wyłączenie komputera i pójście na piwo. Ale... zostajemy. Wzywamy posiłki, reorganizujemy linie obrony. Wielkim wysiłkiem i równie wielkimi ofiarami powstrzymujemy wrogie fale, jedną za drugą... A w pewnym momencie wyczuwamy słabość przeciwnika. Zbieramy do kupy pozostałe nam czołgi i uderzamy! Nasze pojazdy eksplodują jeden po drugim, kiedy dostajemy się pod ostrzał wrogiej artylerii, ale zaciskamy zęby i brniemy do przodu. W pewnym momencie, ze zdumieniem uświadamiamy sobie, że... przebiliśmy się. Szybko zajmujemy kluczowe pozycje i... zwycięstwo jest nasze. Z piekła wprost do nieba! Adrenalina wylewa się przez uszy! Takiego kopa, takich wrażeń dawno już nie zapewniła mi żadna strategia... Misje zaprojektowane są błyskotliwie, ale równie błyskotliwy jest sam model gry – tutaj po prostu trzeba umieć przejąć inicjatywę, znaleźć słabe strony wroga i mieć odpowiednio dużą motywację, aby je wykorzystać. A wierzcie mi – nie jeden raz zwątpicie w swoje talenty, kiedy niecałą minutę po starcie misji przez wasze pozycje obronne przetoczy się walec wrogiej artylerii a atak czołgów sprawi, że zostaniecie z paroma nędznymi jednostkami. Restart? Nie! Wezwanie posiłków i działanie!
...Dwie kolumny dymu pierwszy dostrzegł jeden z pilotów patrolu Sturmovików. Trzy samoloty przez moment jakby się wahały, ale zaraz później przechyliły się na skrzydła i podążyły ku miejscu bitwy. Dowódca szyku leciał z przodu, przemknął między dwoma słupami dymu znaczącymi miejsce śmierci jego towarzyszy broni i sekundę później dostrzegł wrogą formację. Z pola bitwy umykała drużyna piechoty i dwa czołgi – tuż przed Panterą jechał Panzer IV, mniej groźny, ale równie znienawidzony pojazd wroga. Dowódca nie miał miejsca na manewr, ale przekazał swoje obserwacje dalej. Chwilę później dwa towarzyszące mu Iły-2 zanurkowały ku przeciwnikom. Pantera nie miała szans – wielokrotnie trafiona, najpierw zwolniła, a potem stanęła zupełnie. Ku chmurom uniósł się kolejny słup dymu. Jeden ze Sturmovików skosił drużynę piechoty, tylko nieliczni przetrwali pierwszy atak. Więcej szczęścia miał Panzer IV, który gnał na złamanie karku ku swoim pozycjom. Moment później minął zamaskowane stanowiska obronne, póki co widoczne tylko dla niego. Sturmoviki zbierały się do kolejnego ataku, kiedy ożyły działa. Przeciwlotnicza artyleria zmieniła obraz bitwy. Pierwszy Sturmovik runął na ziemię z urwanym skrzydłem, drugi po szaleńczych manewrach umknął ciągnąc za sobą wstęgę białego dymu. Dowódca szyku nie zdecydował się na atak...
Głodny? Wezwij posiłki!
Pewnym „drobiazgiem”, którego w żaden sposób pominąć nie mogę jest system wspomnianych już posiłków. Twórcy zdecydowali się na dość rewolucyjny krok i wszystkie możliwe rezerwy wrzucili do jednego worka – nie ma zatem podziału na uzupełnienia w postaci piechoty i czołgów czy wsparcie lotnicze. Wszystkie one są zgrupowane w jednej puli. I wszystkie podlegają naszym rozporządzeniom – sami decydujemy co i kiedy wzywamy! Posiłki skryptowane, tzn. takie, które pojawiają się w z góry określonym przez programistów w związku rozwojem fabuły miejscu i czasie są znacznie rzadsze i mniej istotne.
Dla każdego rozdziału kampanii mamy pewną ilość punktów rezerwy. W poszczególnych misjach możemy wykorzystać określoną ich ilość a nie zużyte punkty zostają w puli generalnej. Jedyną misją w której można skorzystać ze wszystkich dostępnych punktów rezerw jest misja historyczna, kończąca dany rozdział. Oznacza to, że o ile w przypadku pobocznych zadań otrzymujemy np. 6 punktów to w przypadku misji głównej, możemy ich mieć nawet 20 (lub więcej)! System ten przenosi rozgrywkę na zupełnie inny poziom – to my decydujemy jak chcemy skończyć misję. Czy np. wszystkie dostępne punkty przeznaczyć na wsparcie lotnicze, czy raczej wezwać odpowiednie siły pancerne? A może snajperów? A może artylerię? A może... Ufff... możliwości od groma i poszczególne misje można z rozkoszą rozwalać po kilka razy, za każdym razem stosując inną taktykę. Co prawda dla każdego zadania optymalna jest tylko jedna strategia, ale oprócz strategii liczy się jeszcze zabawa...
Ppancem po oczach.
Nie sposób w recenzji opisać wszystkich aspektów gry, które można uznać za ciekawe i ważne. Muszę zatem ograniczać swoje zapędy pisarskie, bo gotów jestem książkę napisać... Przejdę zatem do skrótowego przedstawienia innych cech gry.
W grze występuje około 250 autentycznych rodzajów jednostek, w czym prawie 60 rodzajów piechoty! Mamy tutaj pełen przekrój jednostek pancernych, artylerii, lotnictwa itd. które walczyło na frontach Drugiej Wojny Światowej. Sposób działania jednostek jest w zasadzie identyczny do tego z pierwszej części. Pewnymi zmianami objęto piechotę, której przyporządkowano jeden „pasek życia” dla całej drużyny a nie poszczególnych piechurów jak to było poprzednio. Nawiasem mówiąc, rola piechoty znacznie spadła (może z wyjątkiem kampanii na Pacyfiku). Nie można też już w nieskończoność uzupełniać składów drużyn, ciężarówki zaopatrzeniowe straciły znaną z „jedynki” funkcję „produkcji żołnierzy z zapasów”. Teraz każdy piechur jest tracony raz i na zawsze. W razie konieczności możemy po prostu wezwać nowe drużyny, ale to kosztuje... Nieco wzrosło znaczenie artylerii, która szybciej niszczy cele, ale jest też mniej poręczna w obsłudze (spakowanie jej i podczepienie do samochodu zajmuje więcej czasu). Wzrosło też znaczenie lotnictwa. Teraz już nie wystarczy postawić dwa Flaki aby obronić się przed połową floty powietrznej wroga. Wręcz przeciwnie – maszyny kluczą, unikają ognia z ziemi i bezlitośnie wyszukują cele dla własnych działek i bomb! Zestrzelony samolot potrafi jeszcze wywrzeć zemstę na swoich oprawcach, spadając na ziemię i powodując wielki wybuch gdzieś w środku wrogich szyków... Minusem jest natomiast fakt, że mimo teoretycznej możliwości, bombowce nie osłaniają się ogniem karabinów maszynowych przed myśliwcami... Za to naloty dywanowe w wykonaniu trzech czy czterech Superfortec to jawne odwołanie do... Piekła. Inaczej nie jestem w stanie określić tego, co się dzieje na ziemi...
Czołgi pozostały esencją gry – to one tutaj rządzą. Wielką zaletą „jedynki” był fakt, że jednostki pancerne miały autentyczne pancerze, czy mówiąc łatwiej: aby zniszczyć czołg trzeba było przebić pancerz. Aby przebić pancerz nie wystarczało strzelać do oporu z karabinu maszynowego, ale konieczne było użycie działa o odpowiedniej w stosunku do grubości pancerza sile penetracji – to realistyczne rozwiązanie sprawdziło się na medal i oczywiście powróciło w części drugiej. Co więcej, czołgi potrafią już przewracać drzewa, więc byle las nie jest już ograniczeniem! Można by na ten temat powiedzieć dużo więcej, ja ograniczę się do jednego: czołgi w tej grze po prostu wymiatają! Tego, jak zagony pancerne przetaczają się przez pola bitwy, się nie da opisać! To trzeba zobaczyć!!
A pole bitwy w misjach „Blitzkrieg 2” to prawdziwa uczta dla oczu, uszu i przy okazji dla zmysłu taktyczno – strategicznego. Starcia są dynamiczne, pełne energii i robią wielkie wrażenie. To nie jest gra, w której czołgi stają naprzeciw siebie i strzelają do znudzenia a my obserwujemy jak powoli tracą „punkty życia”. Tutaj jeden szczęśliwie wycelowany pocisk może zmieść najcięższy czołg! Jedna sekunda może zmienić obraz bitwy, zdecydować o klęsce lub sukcesie! Dodajmy do tego system posiłków, samoloty przylatujące na nasze wezwanie, toczące karkołomne pojedynki gdzieś pod chmurami i szaleńczo nurkujące ku wrogiej artylerii... Ahh...
...Niemcy nie triumfowali długo. Nie minęło dziesięć minut, nim na ich pozycje spadła pierwsza salwa artyleryjska. Śmiercionośne rakiety wystrzeliwane przez Katiusze spadły na zaskoczonych żołnierzy niczym jastrząb na swoją ofiarę – po wypaleniu mieszanki napędzającej, jedynym dźwiękiem jakie wydawały pikujące w ostatnim odcinku swojej paraboli pociski był świst powietrza... W ciągu dziesięciu sekund pozycje niemieckie zamieniły się w namiastkę piekła – te drużyny piechoty, które nie były okopane po prostu zostały zmiecione z powierzchni ziemi. Podobny los spotkał też artylerię. Nawała artyleryjska trwała przez kilka minut i kiedy się skończyła, nie dane było wytchnąć obrońcom. Ze chrzęstem gąsienic, plując ogniem i ciągnąc za sobą piechotę, szturmowały już sowieckie czołgi – kilkanaście stalowych bestii, nie patrząc na własne straty dosłownie rozjechało obrońców i przemknęło koło wraków niemieckich czołgów. Kolejne zwycięstwo sił czerwonego sztandaru... kolejny krok na drodze ku Berlinowi!
Ktoś zginął, ktoś dostał medal...
Oprócz kampanii oryginalnych gra oferuje możliwość rozegrania własnych misji i kampanii, do których sprezentowany został całkiem poręczny edytor. Łatwo jest także tworzyć i implementować mody, o trybie multi dla maksymalnie 8 graczy nie wspominając, więc jeśli gra się spodoba to nie ma szans aby wyrwać się z jej szponów przez kolejne miesiące...
Na koniec zostawiłem jeszcze trochę informacji o grafice w grze. Jest ona naprawdę śliczna, choć wiążą się z tym wymagania... Ja testowałem grę na dość przeciętnym sprzęcie: Athlon XP 1500+ z 512 RAM i kartą grafiki GeForce 3 Ti500 (128 MB) i... powodów do narzekania nie miałem (przy 1280x1024 i trybie tekstur i zdjęć ustawionych na „high”). Owszem, bywały momenty, rzadkie bo rzadkie, ale jednak, kiedy gra się krztusiła i od czasu do czasu minimalnie zwalniała. Uruchamiając grę spodziewałem się jednak, że przy tej rozdzielczości co najwyżej zrobię kilka screenów, a skończyło się na tym, że grałem dalej w tym trybie. Przy rozdziałce o jeden-dwa poziomy niższej, niskim trybie zdjęć i średnim trybie tekstur, gra fruwała jak osa i trudne momenty nie zdarzały się w ogóle. Oczywiście efekty wizualne były wtedy znacznie gorsze, ale... czy rzeczywiście takie złe? Wśród zrobionych przeze mnie screenów znajduje się kilka robionych w tym gorszym trybie – naprawdę da się tak grać, więc zadowoleni powinni być także posiadacze słabszych maszyn. Najszczęśliwsi będą jednak ci, którzy mają komputery znacznie silniejsze – dla tych wybrańców gra oferuje efekty graficzne, w których po prostu można się zakochać...
W grze występują różne warunki pogodowe – oprócz słoneczka mamy także deszcz, a bitwy rozgrywają się również w nocy lub o poranku (a nie tylko w południe). Nawiasem mówiąc – po prostu trzeba zobaczyć bitwę pancerną toczoną przy świetle lamp zamontowanych na czołgach! Dla czegoś takiego chciało się czekać... Nie muszę w zasadzie wspominać o takich „standardach” jak np. fakt, że w czasie złej pogody spada widoczność oraz nie mogą operować samoloty. Napiszę jednak, że w toku działań bojowych, wraz ze wzrostem doświadczenia, pojawia się możliwość obejścia tych problemów i uzyskania dodatkowej przewagi nad wrogiem (np. autopilot pozwala samolotom prowadzić operacje w trudnych warunkach – jeśli przeciwnik nie ma tego usprawnienia uzyskujemy totalną przewagę!)...
Dźwięk jest również mocną stroną gry, choć bez rewelacji. Jest porządny, dobrze ilustruje bitwy... czasami zdarzają się wpadki. Przykładowo, stojący sobie bezpiecznie czołg potrafi informować mnie, że walczy z wielkimi siłami wroga i że potrzebuje wsparcia. To w sumie drobny defekt, do którego nawet można się przyzwyczaić. Wybuchy, odgłosy poruszających się czołgów, silniki samolotów – wszystko to brzmi tak jak powinno i wspaniale wpisuje się w grę.
Pomnik chwały
Po pewnych wahaniach zdecydowałem się grze dać ocenę 4.5/5. Piątka jest zarezerwowana dla gry, która nigdy się nie pojawi (no, chyba że „Sudden Strike 3”...) a czwórka to za mało dla „Blitzkrieg 2”. Moim zdaniem gra pozostawia konkurencję z tyłu. Jest pod wieloma względami wybitna i stanowi po prostu nową jakość... Dotyczy to zarówno tych „wielkich” aspektów, jak miodność, grafika, balans jednostek czy drobiazgów, na które zabrakło miejsca w recenzji (możliwość kierowania samolotami, przewracanie drzew przez czołgi, czy – wreszcie!!! – nie znikanie wraków zniszczonych czołgów). Jak to mówią – diabeł tkwi w szczegółach, a w tej grze jest piekielnie sporo takich niuansów, które budzą szacunek do twórców.
Chwalić należy również poziom trudności – w trybie „normal” gra jest do przejścia przy odrobinie samozaparcia i pewnej pomysłowości.
W tak wielkiej produkcji nie ustrzeżono się oczywiście błędów. I ponownie – chodzi o drobiazgi. Brakuje opcji „wstrzymaj ogień”, która, wbrew pozorom, bywa czasami bardzo przydatna. Czasami dziwnie zachowują się nasze jednostki – każemy im zaatakować czołg, a one skręcają w bok i wybierają sobie inny cel. Minus także stawiam za źle przygotowany tutorial a konkretnie część poświęconą walce piechoty. Rada dotycząca ataku frontalnego na czołg zasługuje na złotą malinę, zwłaszcza, że kończy się masakrą naszych sił (zamiast np. zasugerować flankowanie). W tym samym tutorialu musimy szturmować dom zajęty przez Niemców, a po wejściu do niego... jednostki sobie po prostu siedzą tam razem z wrogami. Troszkę za wysoko latają bombowce – dość kiepsko je widać i nie można obserwować jak bronią się przeciwko myśliwcom, o ile w ogóle można nazwać obroną bycie strącanym jak ślepe kaczki przez myśliwych.
Wszystko to jednak drobiazgi, niektóre może zostaną „uleczone” przez patcha. Jak rzadko kiedy muszę napisać, że żadna z wymienionych wad nie jest w stanie przyćmić zalet produktu...
Reasumując, „Blitzkrieg 2” to obecnie jedna z najlepszych gier wojennych na rynku, jeśli nie najlepsza. Jest to bardzo udana kontynuacja pierwowzoru i bez wątpienia ma szansę na spory sukces (o ile nie jest na niego skazana). Z czystym sumieniem polecam tą grę, bo to jedna z tych pozycji, obok których obojętnie przejść nie można!
W recenzji nie wspomniałem o polonizacji, gdyż otrzymaliśmy do recenzji wersję anglojęzyczną. Jednak nie bójcie się. Kiedy Cenega wyda już "B2" w Polsce, na pewno opiszemy ten aspekt gry.
Plusy:
+ dużo, dobrze odwzorowanych jednostek (250)
+ niesamowity dynamizm pola walki
+ miodność jak w pasiece
+ świetnie rozwiązana kwestia posiłków
+ kariera: przydzielanie oficerów, zdobywanie doświadczenia, awanse
+ grafika
+ cudne drobiazgi (po zniszczeniu czołgu pozostaje po nim wrak, przewracanie drzew)
+ misje nocne
+ bardzo ciekawie zaprojektowane misje i kampanie
+ cała reszta
Minusy:
- nie ma „wstrzymaj ogień”
- zdarzają się dziwne reakcje jednostek na rozkazy
- tutorial z błędami
- parę innych drobiazgów
Ocena ogólna: 9/10
Blitzkrieg 2
Wydawca polski: Cenega Poland
Wydawca oryginalny: Nival Interactive
Data wydania polskiego: 28 października 2005
Data wydania oryginału: 9/2005
Oryginalna strona gry: [link widoczny dla zalogowanych]
Tryby gry: Multi player, Single player
Dostępna platforma: PC
Systemy operacyjne: Windows 98, Windows XP, Windows ME
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
PeaceMaster Kapral
|
Wysłany:
Nie 12:10, 02 Gru 2007 |
|
|
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/8
|
Fajna gra, tylko strasznie trudna!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Maniak Administrator
|
Wysłany:
Wto 11:51, 08 Sty 2008 |
|
|
Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 433 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Oczywiście Gdynia!!
|
Wiem, że trudna, wiem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Yondaime Starszy Chorąży Sztabowy
|
Wysłany:
Nie 12:48, 23 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 5/8
|
Wiem, że trudna i wogóle taka nie teges według mnie xD Ja bym dał 7/10
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Maniak Administrator
|
Wysłany:
Pon 19:29, 24 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 433 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Oczywiście Gdynia!!
|
Ja tam bardzo Blitzkriega lubię, szczególnie pierwszą część.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|